Łączenie szynszyli

Łączenie szynszyli

W odpowiedzi na liczne prośby o pomoc przy łączeniu szynszyli postanowiłam opracować obszerny wpis, który, mam nadzieję, pomoże zarówno osobom mającym przed sobą pierwszy taki proces jak i kolejny, poprzedzony nieudanymi próbami. W mojej opinii szynszyle są najtrudniejszymi w łączeniu gryzoniami, więc absolutnie rozumiem obawy opiekunów, którzy planują powiększenie stada o kolejnego osobnika. Całkiem spore grono stanowią także właściciele, którzy wielokrotnie odnieśli fiasko na tym polu. Niestety, nieudane próby są bardzo często spowodowane brakiem umiejętności łączenia co wynika z kolei z nieznajomości psychiki tych zwierząt oraz nieprzyswojenia podstaw przeprowadzania tego procesu.


Przedstawione we wpisie metody zostały opracowane w oparciu o doświadczenie zdobyte przeze mnie i innych hodowców podczas łączenia własnych szynszyli jak i w czasie udzielania pomocy osobom mającym z tym problem.  Jeśli znasz inne (równie skuteczne lub lepsze), które stosowałeś Ty lub Twoi znajomi, nie wahaj się o nich napisać w komentarzu. Wiele osób ma problem z łączeniem, każda metoda może okazać się pomocna. Jeśli jednak nie miałeś nigdy doświadczenia z którąkolwiek z tych przedstawionych przeze mnie– nie oceniaj jej.
Bez względu na wybór sposobu, zawsze należy się liczyć z tym, że zwierzę może zostać pogryzione. Nie ma złotego standardu jeśli chodzi o łączenie szynszyli.

Szynszyle są zwierzętami stadnymi, dobrze czują się w otoczeniu innych osobników tego samego gatunku. Dlaczego więc tak trudno im czasem się ze sobą dogadać? Skąd wynika agresja? Jak każde stadne zwierzęta muszą ustalić między sobą hierarchię, czyli uporządkować kto będzie szefem, a kto podwładnym. Walka o władzę jest nam przecież dobrze znana ze sceny politycznej, ale kto spodziewałby się tak zaciętej wojny między słodkimi, puchatymi kulkami?

Charakter szynszyli
Wyróżniamy 4 typy osobowości u szynszyli: agresywna, bojaźliwa, łagodna, która nie ucieka przy próbie dotknięcia, ale pokazuje, że nasze zachowanie niezbyt jej się podoba oraz łagodna, której nie przeszkadza nasz dotyk. Idealnymi kandydatami do łączenia wydają się ostatnie dwa typy, jednak nie zawsze szynszyla przyjaźnie nastawiona do człowieka, może być równie miła dla innej szynszyli. Z większym prawdopodobieństwem natomiast szynszyle agresywne i bojaźliwe będą mniej chętnie współpracować. Powszechnie uważa się, żeby dobierać szynszyle względem charakteru. Z doświadczenia wiem, że charakter to jedna z ostatnich rzeczy, który bierze się pod uwagę przy zakupie/adopcji. Co więc, gdy do łączenia szykujemy szynszyle o zupełnie różnych typach charakterów? Przede wszystkim należy odpowiednio dobrać metodę oraz unikać popełniania błędów, które mogą rzutować na przyszłe próby łączenia. Nie bez znaczenia jest wiek zwierzęcia oraz jego przeszłość. Młode zwierzęta z reguły łączy się bez większego problemu, dlatego nie należy zwlekać zbyt długo z poszukiwaniem towarzysza (oczywiście tyczy się to stad jednopłciowych, ponieważ do rozrodu mogą zostać dopuszczone szynszyle dopiero po ukończeniu co najmniej 8 miesięcy). Osobniki utrzymywane przez długi czas w samotności stają się bardziej agresywne w stosunku do innych szynszyli lub odwrotnie, poszukują kontaktu przynajmniej z człowiekiem (skoro nie mają innego żywego towarzysza). To czy szynszyla zrobi się bardziej agresywna czy towarzyska zależy przede wszystkim od charakteru „wyjściowego”, który jest dziedziczony po rodzicach i po części wypracowany w hodowli, a także od późniejszego postępowania ze zwierzęciem, ilości poświęcanego mu czasu itd.

Błędy w łączeniu
Szybkość procesu łączenia w dużej mierze zależy od ilości popełnionych przez nas błędów. Jedne z notorycznie popełnianych to zapoznawanie szynszyli w bardzo krótkim czasie od przybycia którejś z nich do nowego domu oraz zbyt szybkie rozdzielanie, przez co nie mogą one ustalić do końca hierarchii.

Omówienie poszczególnych błędów:
1) Zbyt szybkie łączenie.
Nowa szynszyla właśnie przyjechała do naszego domu! Jest taka grzeczna i kochana, na pewno szybko dogada się z naszym Szymusiem! Wypuśćmy je razem na wybieg!... Nie, nie, nie… Nie tędy droga. Choć wiele razy ta metoda łączenia przyniosła dobry efekt, to jestem negatywnie do niej nastawiona, z tego względu, że równie dużo szynszyli zostawało rannych. Tak też było w przypadku Tuptusia*. W nowym domu czekał na niego Szymuś*, który część swojego życia spędził samotnie w sklepie zoologicznym. Właściciele jakiś czas szukali dla niego towarzystwa i w końcu się udało. Odebrali Tuptusia, poinformowani o tym by odczekać kilka dni przed próbą łączenia, wrócili do domu. Jeszcze tego samego dnia postanowili sprawdzić jak skończy się spotkanie kochanego Tuptusia i zwariowanego Szymusia. Na efekt nie trzeba było długo czekać. Polała się krew i szynszyle trafiły do osobnych klatek. Właściciele nie chcą ich już łączyć. A można było tego uniknąć…
Pamiętajmy, że nowy dom to dla szynszyli zupełnie nowy teren. Nieznane miejsce, które widzi pierwszy raz na oczy. Dla szynszyli łagodnej brak pewności siebie to skazywanie ją na klęskę w bitwie o przejęcie władzy, zwłaszcza jeśli po drugiej stronie barykady siedzi tubylec – zwierzę, które doskonale zna wszystkie zakamarki pokoju, ma do perfekcji opanowane trajektorie lotu z uwzględnieniem kątów nachylenia ściany do tapczanu. Nowy osobnik jest już wystarczająco zestresowany sytuacją – nie dokładajmy mu wrażeń. Pozostawmy go na 1-2 dni w klatce, przez kolejne 3-4 dni pozwólmy zapoznać się z wybiegiem i dopiero wtedy próbujmy łączenia. Wiek szynszyli nie ma w tym momencie znaczenia – młode zwierzę, dopiero co odłączone od matki, traci towarzystwo, które dobrze zna. Starsza szynszyla, wiele miesięcy czy nawet lat przyzwyczajana do otaczającego ją świata – ludzi, zapachów, być może też innych zwierząt – rozstaje się z tym by zacząć inny rozdział swojego życia. Warto dać im kilka dni, aby mogły nabrać pewności siebie i nie być przerażonym spotkaniem z nowym towarzyszem.

2) Przerywanie łączenia zbyt szybko. Łączenie „na raty”.
Wielu ludzi przeraża zbyt duża napastliwość szynszyli względem siebie. Latające futro, mocz, pisk i ucieczka to dla niektórych za dużo. Wyobrażają sobie, że szynszyle pokochają się od pierwszego wejrzenia. Niestety taki scenariusz to rzadkość. Z doświadczenia wiem, że najczęściej dzikie harce, gonitwy, puszczanie futra i największe rany zdarzają się w metodzie łączenia na wybiegu. Ogólnie przyjęta jest zasada, że łączenie przerywamy „przy pierwszej krwi”. Idealnie byłoby rozdzielić szynszyle tuż przed jej rozlewem. Kiedy jednak nadchodzi ten moment? Jeśli szynszyle spotykają się na krótką chwilę, szczerzą do siebie zęby lub szczekają na siebie w odległości, odskakują gubiąc przy tym kępkę futra, stoją na tylnych łapkach celując w drugą szynszylę strumieniem moczu (typowe dla samic) – nic złego się nie dzieje. To normalne zachowanie w czasie łączenia. Przerwać należy wtedy, gdy jedna z szynszyli zbyt długo atakuje drugą, jest przy tym nieustępliwa i bardzo agresywna. W tym przypadku należy rozważyć wybór innej metody. Druga sytuacja, w której należy natychmiast przerwać łączenie jest zauważenie śladów krwi lub ran. Czasem niezbędna jest wizyta u lekarza weterynarii, który opatrzy lub zszyje rany. Kolejną próbę łączenia można rozpocząć dopiero po ich wygojeniu się.
Łączenie „na raty”, czyli dziś godzinę, jutro godzinę i za 3 dni jeszcze chwilkę… Jeśli zdecydujemy się na rozpoczęcie łączenia powinniśmy zarezerwować na to cały dzień. Rozpoczynamy rano, kiedy szynszyle są ospałe i mniej aktywne, kończymy wtedy kiedy mimo całodziennych starań nie udaje nam się ich połączyć (także gdy któreś ze zwierząt zostało zranione) lub kiedy widzimy oznaki zakończonego procesu (czyt. dalej). Ważne by zarezerwować dla nich możliwie jak najwięcej czasu, gdyż w niektórych przypadkach łączenie może trwać godzinę, w innych cały dzień, a nawet noc. Można przerywać łączenie by dać zwierzętom odpocząć, jeśli w trakcie procesu nie chcą jeść lub pić, ale powinniśmy powrócić do niego możliwie jak najszybciej. Rozkładanie ustalania hierarchii w czasie sprawia, że proces znacznie się wydłuża, musimy powtarzać za każdym razem wszystkie kroki (na przykład w metodzie z transporterem pierwszym krokiem może być trzymanie obu zwierząt na rękach przez kilka minut i zbliżanie ich do siebie, następnie umieszczenie w transporterze i na koniec w klatce – jeśli łączenie w klatce nie jest zakończone i musimy przenieść je na kolejny dzień, można rozdzielić zwierzęta i powtórzyć następnego dnia wszystkie kroki raz jeszcze, tym razem skracając czas ich trwania dwukrotnie, by wydłużyć czas ich pobytu w klatce. Ważne by robić to dzień po dniu, a nie w odstępach kilkudniowych, dlatego, że więzi, które się między nimi zawiązują w czasie łączenia mogą zostać zatracone przy tak długiej przerwie.

3) Pora dnia
Proces łączenia należy rozpoczynać rano, kiedy zwierzęta są ospałe i zmęczone całonocnym harcowaniem. Odroczenie go do godzin wieczornych może skutkować większą agresją ze strony zwierząt, a co za tym idzie – większymi problemami z ustaleniem hierarchii czy wzrostem szansy na pogryzienie się.

4) Umieszczenie zwierząt w klatce bez wcześniejszego przygotowania
Dotyczy klatek, która jest doskonale znana jednej z szynszyli. Czuje się w niej bardzo pewnie, druga z kolei całkowicie nieswojo. Metoda może zostać zastosowana przy łączeniu osobnika łagodnego i agresywnego (w klatce osobnika łagodnego), jednak zalecane jest poprzedzenie tego etapu innymi metodami łączenia. Umieszczenie nowej szynszyli od razu w klatce „starej” zwiększa szansę na agresję między zwierzętami.

5) Łączenie przez kraty
Kraty na drodze do bezpośredniego kontaktu szynszyli zawsze będą powodowały wzmożoną agresję. Nigdy nie należy stawiać klatek z szynszylami na tyle blisko by mogły się dosięgnąć spomiędzy szczebli zębami.

             

Oznaki zakończonego procesu łączenia:
- iskanie się
- jedzenie z wspólnej miski
- wspólna kąpiel w piasku
- brak agresji wobec siebie
- spanie będąc do siebie przytulonym
Jeśli szynszyle przejawiają wszystkie wymienione zachowania w docelowej klatce, można uznać proces łączenia zakończony.

Podstawowe zasady łączenia:
- Proces należy rozpoczynać rano kiedy zwierzęta są ospałe.
- Najlepiej dobierać zwierzęta temperamentem oraz wielkością. Jeśli zdecydujemy się na zróżnicowane osobniki, należy dobrze rozważyć dobór metody łączenia.
- Nie należy zapoznawać osobników zbyt szybko – po przybyciu do nowego domu należy odczekać kilka dni, aż szynszyla oswoi się z otoczeniem, zapachem i ludźmi.
- Nie wolno umieszczać klatek tuż obok siebie. Jeśli to możliwe należy ustawić je jedna na drugiej lub po przeciwnych stronach pomieszczenia, ewentualnie w pewnej odległości od siebie, tak by zwierzęta mogły się słyszeć (szynszyle mają świetny słuch i węch, stosunkowo słaby wzrok), ale nie mogły dotknąć (zrobią to na 100% za pomocą zębów).
- Nie należy łączyć „na raty” - chwilowe wspólne wybiegi przerywane po jednym szczeknięciu nigdy nie pozwolą zwierzętom ustalić hierarchii, a wręcz potęgują w nich napięcie, którego nie mogą rozładować
- Gdy zwierzęta pogryzą się lub jeden osobnik jest nadto napastliwy względem drugiego, trzeba je rozdzielić i (poczekać aż wygoją się rany, a następnie) wybrać inną metodę łączenia.
- Należy pamiętać, że każdy kontakt obcych sobie szynszyli może zakończyć się pogryzieniem, jednak nie można połączyć zwierząt bez ich bezpośredniego spotkania.

- Przygotowując zwierzęta do łączenia można wymieniać między nimi hamaki, kuwety itd. Pozwoli to obeznać się ze wzajemnym zapachem.

Metody łączenia – którą wybrać i na czym polega?

1) Łączenie na wybiegu – metoda mało skomplikowana, wystarczy wpuścić szynszyle do pomieszczenia, w którym wcześniej należy zabezpieczyć kable, gniazdka i inne niebezpieczne przedmioty. Sprawdza się przy łączeniu osobników łagodnych. Niezalecana przy osobnikach agresywnych ze względu na to, że duża powierzchnia do poruszania się umożliwia zadawanie bardziej rozległych ran, zwłaszcza w okolicy karku. Im większa powierzchnia wybiegu, tym z reguły dłużej trwa proces łączenia, ponieważ zwierzęta zawsze mają szansę unikać siebie nawzajem, a nawet spędzać dużą część czasu w ukryciu przez co wzajemny kontakt staje się bardzo ograniczony. Wybierając tą metodę należy uzbroić się w cierpliwość i kontrolować sytuację nieustannie, ponieważ nawet kilkusekundowe spięcia między szynszylami mogą zakończyć się poważnymi ranami.

2) Transporter – w mojej opinii najlepsza metoda łączenia, jeśli jest prowadzona w prawidłowy sposób. Przede wszystkim bardzo ważny jest sam transporter – powinien być możliwie jak najmniejszy i najciaśniejszy, ponieważ szynszyle muszą się w nim stale dotykać – to bardzo ważne! Jeśli dostępny jest tylko duży transporter, można jego część zapełnić kocem lub innym przedmiotem. Preferowany jest transporter otwierany od góry, ze względu na lepszą widoczność zwierząt umieszczonych wewnątrz. Warto przygotować wcześniej zwierzęta poprzez wymianę hamaków i kuwet w klatkach między łączonymi szynszylami, a także bezpośrednio przed włożeniem ich do transportera. W tym celu zwierzęta bierzemy na ręce (przy ruchliwych osobnikach lub większej ilości zwierząt lepiej poprosić kogoś o pomoc) i zbliżamy do siebie – początkowo można dotykać je częściami ciała oddalonymi od głowy (i zębów), a następnie zwiększać powierzchnię dotyku i dołączać kolejne części ciała. Bardzo ważny jest kontakt zbliżonych do siebie głów – początkowo można przysuwać głowę do grzbietu lub boku ciała drugiej szynszyli i obserwować jej zachowanie (tzw. „smelling test”)  – jeśli zwierzę nie wykazuje agresji, to bardzo dobry znak. Jeśli wykazuje, może okazać się niezbędne zastosowanie kagańca lub wybór innej metody łączenia. W takiej sytuacji można również zaczekać z łączeniem kilka dni, w czasie których należy wymieniać między klatkami wspomniane już materiałowe domki czy hamaki, a także kuwetę, w której zgromadzony jest zapach. Ten etap łączenia spełnia trzy funkcje: pozwala wstępnie ocenić zachowanie zwierząt wobec siebie i oszacować na ile proces łączenia będzie udany; wyzwala w zwierzętach stres, dzięki czemu tracą pewność siebie i łatwiej im zjednoczyć się, by stanąć przeciwko „czemuś wyższemu” (tj. człowiekowi, który robi coś czego nie lubią); pozwala zapoznać się z wzajemnym zapachem i dotykiem bez możliwości wyrządzenia sobie krzywdy – z jednej strony zwierzęta są zestresowane tym, że zmuszamy je do pozostawania na rękach i kontaktowania się z inną, nieznajomą szynszylą, a z drugiej strony po włożeniu do transportera mogą czuć większe zaufanie do siebie nawzajem, bo przez pierwsze kilka-kilkanaście minut dotykania siebie nawzajem, żadna nie zrobiła drugiej krzywdy. Po wstępnym zapoznaniu się należy umieścić je w przenośniku. Dobrym pomysłem jest wrzucenie do wewnątrz ulubionych smakołyków lub podawanie ich przez otwory w transporterze. Zwierzęta muszą stale się dotykać, bez możliwości rozdzielenia się. Wbrew pozorom ta metoda łączenia dużo rzadziej kończy się rozlewem krwi. Zalecana jest do łączenia osobników o różnych charakterach, także agresywnych z łagodnymi (w tym przypadku dodatkowa może okazać się konieczność założenia kagańca – czyt. dalej).
Szczekanie, sikanie i pokazywanie zębów to normalne zachowanie w trakcie łączenia w transporterze. Te i bardziej agresywne zachowania można próbować przerwać poprzez bujanie transporterem, pukanie lub odwracanie uwagi szynszyli za pomocą smakołyków. Najlepszym rozwiązaniem jest poruszanie się po domu z transporterem w ręce, ponieważ w tej sytuacji ciężko szynszylom utrzymać równowagę i zamiast skupiać się na agresji – próbują utrzymać pionową lub chociaż poziomą postawę ciała. Niestety człowiek musi w tej metodzie odegrać rolę „tego złego”, aby szynszyle mogły zjednoczyć swoje siły przeciwko niemu i szybko się dogadać. Częste „kotłowanie się” zwierząt w przenośniku należy kontrolować pod względem wyrządzenia sobie nawzajem ran. Jeśli takowe się przydarzą – natychmiast należy przerwać łączenie.
Kolejnym etapem jest umieszczenie zwierząt w klatce docelowej. Etap ten można rozpocząć kiedy przez długi czas zwierzęta nie wykazują wobec siebie agresji w transporterze. Ciężko określić ile to konkretnie minut czy godzin – jeśli zwierzęta od samego początku nie wykazywały agresji, etap klatkowy można rozpocząć po godzinie-dwóch od umieszczenia ich w transporterze. Jeśli jednak szynszyle długo dogadywały się w ciasnej przestrzeni, należy dać im więcej czasu, zanim rozpoczniemy ostatni etap. Zasada jest prosta – nie należy się spieszyć, lepiej wydłużyć drugi etap za bardzo, niż go przedwcześnie zakończyć. Środkowy etap łączenia można przerywać co kilka godzin, by zwierzęta mogły odpocząć i się napić, poczym nie zapominając o etapie wstępnym ponownie umieszczamy zwierzęta w przenośniku. Metodę można stosować nawet przez kilka dni jeśli zwierzęta nadal wykazują wobec siebie agresję (na szczęście takich przypadków jest bardzo mało). Ostatecznie łączone osobniki umieszczamy w klatce, gdzie kontrolujemy ich zachowanie stale przez co najmniej 2 godziny (nawet jeśli nic się nie dzieje). Początkowo (około pół godziny) zwierzęta mogą być bardziej zainteresowane klatką niż sobą. Tu również wskazane jest umieszczenie wewnątrz smakołyków, a nawet kąpielówki z piaskiem. Niewielkie przejawy agresji i gonitwy są zupełnie normalne. Nadmierną agresję należy przerywać (uwaga na ręce! – lepiej rozdzielić je kapciem lub innym przedmiotem, ponieważ w afekcie szynszyla może ugryźć nas, gdy będziemy chcieli ją złapać). Proces łączenia uważamy za zakończony – patrz wyżej – „Oznaki zakończonego procesu łączenia”.

3) Kabina prysznicowa, mała klatka
Metoda może być stosowana zarówno w łączeniu dwóch osobników, jak większej liczby. Powstała z połączenia dwóch metod – na wybiegu i z transporterem. Zwierzęta mają możliwość odsunięcia się od siebie, ale przestrzeń jest na tyle mała, że często dochodzi do ich wzajemnego kontaktu. Proces analogiczny do tego w czasie łączenia w transporterze.

4) Transporter w klatce
Może być stosowana w przypadku łączenia osobnika agresywnego i łagodnego. Agresora umieszczamy w niedużym transporterze i wkładamy do klatki (docelowej), w której znajduje się łagodny osobnik. Metoda polecana także przy dołączaniu agresywnego osobnika do istniejącego już stada. Szynszyle chodząc po transporterze dają odczuć uwięzionemu w środku osobnikowi, że są na swoim terytorium i są od niego „wyżej” w hierarchii i w rzeczywistości. W tej metodzie chodzi o to by nowy osobnik, dotychczas zbyt pewny siebie, stracił tą pewność, co zapewni sukces łączenia. Zwierzę powinno spędzić w przenośniku cały dzień (musi mieć dostęp do jedzenia i picia). Kolejnym etapem jest wypuszczenie szynszyli do klatki razem z innymi osobnikami. Dalsze postępowanie jest takie jak w 3 etapie metody łączenia z transporterem.

5) Dodatki do łączenia:

- mocny zapach perfum – może wspomóc łączenie w klatce, ma na celu zatrzeć zapachy poszczególnych szynszyli, tak aby wszystkie czuły tylko ten jeden.
- smakołyki, piasek – rozpraszają uwagę szynszyli, aby zamiast na walce, skupiały się na przyjemnościach.
- kaganiec – bardzo kontrowersyjny gadżet, ma wielu przeciwników, ale też grono osób, które zawdzięczają mu sukces w łączeniu. Jego zastosowanie nie daje 100% gwarancji na to, że szynszyle uda się połączyć, jednak prawidłowe przygotowanie i założenie kagańca sprawi, że się one nie pogryzą. Metoda ta została stworzona na potrzeby łączenia osobników agresywnych, które okaleczyły inne szynszyle. Kaganiec powinien być wykonany z grubszego materiału z trzema paskami umożliwiającymi zawiązanie go z tyłu głowy. Początkowo zwierzę może próbować uwolnić się z pęta, jednak po niedługim czasie rezygnuje. W dobrze przygotowanym kagańcu zwierzę jest w stanie jeść, ale nie jest w stanie gryźć innej szynszyli. Jednak nie każda szynszyla chce wtedy jeść – w takich przypadkach nie powinno się pozostawiać jej spętanej dłużej niż 3 godziny. Po tym czasie należy dać szynszyli czas by mogła zjeść i się napić. Noszenie kagańca jest dla szynszyli stresujące prawdopodobnie na takim samym poziomie jak dla psa – początkowo i owszem, próbują go zdjąć zarówno psy jak i szynszyle, ponieważ nie rozumieją w jakim celu został im założony. Wielokrotnie udaje im się go zdjąć, dlatego początkowo należy szynszylę z kagańcem zostawić samą w klatce lub transporterze, aby sprawdzić wytrzymałość wynalazku. Dopiero kiedy mamy pewność, że zwierzę go nie zdejmie, możemy dołączyć drugą szynszylę (schemat postępowania tak jak w metodzie łączenia z transporterem). Nie można zapomnieć o tym, że kaganiec zakładany jest właśnie po to, aby agresywna szynszyla odczuwała dyskomfort (odczuwanie dyskomfortu to utrata pewności siebie), ale także po to, aby ochronić łagodnego osobnika przed zębami napastnika. Często szynszyle dotychczas łagodne stają się agresywne w stosunku do innych po pogryzieniu. Czasem konieczne jest założenie kagańców obu osobnikom, ponieważ nawet łagodna szynszyla może mieć już na tyle utrwaloną w pamięci wyrządzoną przez inne zwierzę krzywdę, że atakuje „na zapas” zanim zostanie ponownie zraniona.
Dalsze postępowanie jest podobne do tego w przypadku metody łączenia z transporterem, jedynie poszerzona o etap kagańca. Zdejmujemy go dopiero wtedy kiedy od dłuższego czasu zwierzęta nie wykazują wobec siebie agresji. Zalecana do łączenia osobników, którym zdarzyło się już pogryzienie. Nie zalecana jako pierwsza, wstępna metoda, ponieważ kaganiec nie jest „pójściem na łatwiznę”. Tak czy siak zwierzęta muszą być ostatecznie pozostawione w klatce czy transporterze bez kagańca.

 

Opisy trudnych przypadków oraz metody, które zostały zastosowane:

1)      Tusia i Lola*
Wiadomość jaką otrzymałam: „Od zeszłego piątku łącze dwie samice metodą wybiegową, młodsza ma pół roku a starsza 4 lata (do tej pory była sama). Wczoraj pierwszy raz zaobserwowałam taką reakcję: starsza wspina się na małą, mała się próbuje wyrwać i nagle pada jak sparaliżowana bokiem na ziemię, jest wiotka tak że można ją podnieść i położyć sobie na rękach na boczku. Dziś również się to powtórzyło. Wcześniej mała jak zobaczyła starszą panicznie uciekała. Czy to stres czy coś poważniejszego może być? Bardzo proszę o radę i pozdrawiam. Oczywiście do weta też się wybiorę ale chciałabym też poznać opinię osoby która zna zachowania szynszyli.”

Oto film i zdjęcie jakie zostały dołączone do wiadomości:

Szynszyla na przedstawionym filmie w wyniku stresu, którego doznawała w czasie łączenia kilkukrotnie traciła przytomność. Prawdopodobną przyczyną takiego zachowania jest wada serca (na wizycie u lekarza weterynarii zostały później stwierdzone szmery zastawkowe), które nie nadążało pompować krwi co doprowadzało do przerw w dostawie tlenu do mózgu i kilkusekundowej utraty przytomności nawet kilka razy na minutę. 

Natychmiast zaleciłam przerwanie łączenia tą metodą. Zaleciłam łączenie metodą z transporterem. Ze względu na to, że właścicielka została ugryziona przez Tusię jeszcze przy wstępnym etapie łączenia, zdecydowała, że chce skorzystać z kagańca przygotowanego własnoręcznie. Dodatkowo użyła kocimiętki rozsmarowując ją w transporterze. Początkowo szynszyle nie wykazywały zainteresowania sobą. Po około godzinie Tusia (z kagańcem) zaczęła napastować Lolę. Raz udało jej się uszczypnąć młodszą w ucho, jednak dzięki grubemu materiałowi mała nie ucierpiała. Właścicielka zaobserwowała, że ewidentnie starsza pragnie wyrządzić młodszej krzywdę, na szczęście nie może tego zrobić. Po kolejnej godzinie zwierzęta zaczynały robić się coraz bardziej znużone ustalaniem hierarchii. Lola starała się unikać kontaktu z Tusią. Każdorazowe spięcia udawało się właścicielce rozpędzać poprzez stukanie w wieko transportera.

Łączenie trwało około 3 godzin, po czym zostało przerwane i ponownie podjęte następnego dnia rano. Szynszyle wykazywały znacznie zmniejszoną agresję wobec siebie. Po 1,5 godziny Tusia zaczynała próbować iskać Lolę (miała na sobie kaganiec). Szynszyle spędziły łącznie około 5 godzin w transporterze, gdzie sporadycznie dochodziło między nimi do niegroźnych spięć. Ponieważ nie były wystarczająco gotowe na etap łączenia w klatce, zostały rozdzielone i ponownie umieszczone w transporterze następnego dnia. Trzeciego dnia szynszyle spędziły w transporterze około 2 godzin, po czym zostały umieszczone w klatce. Ze względu na to, że zwierzęta zachowywały się wobec siebie bardzo spokojnie i przyjaźnie, właścicielka postanowiła zdjąć kaganiec. Jednak młodsza szynszyla zaczęła wtedy być niespokojna, w panice uciekała przed drugą, więc ze względu na jej problemy zdrowotne nakazałam założyć kaganiec drugiej co spowodowało uspokojenie się Loli. Tego dnia szynszyle spędziły w klatce kilka godzin, jednak na noc zostały rozdzielone.

Właścicielka stosowała tą metodę przez kilka dni. Przy każdorazowym zdjęciu kagańca Lola uciekała w panice mimo, że Tusia nie atakowała jej. Ponieważ nie było postępu w łączeniu, zdecydowałyśmy się mimo wszystko pozostawić je już bez kagańca. Po niedługim czasie uciekania w popłochu, Lola zaczęła się uspokajać. Długo siedziały w dwóch osobnych końcach klatki, jednak z czasem zaczęły spotykać się i w końcu pojawiło się wyczekiwane iskanie i przytulanie. 

Zwierzęta zostały pozostawione razem na noc (mimo obaw właścicielki) ponieważ żadna z nich nie wykazywała na tyle silnej agresji aby można się było spodziewać pogryzień. W nocy szynszyle przegoniły się kilka razy, a rano właścicielka zastała taką sytuację:

 

Szynszyle były łączone w lutym. Od tego czasu nie wykazywały wobec siebie agresji. W czasie zastosowanego przeze mnie łączenia Lola ani razu nie straciła przytomności. Ataki nie powtórzyły się także w przyszłości. Ich przyjaźń trwa do dziś:

 

2)     Franek i Kuba*

Franek – 2 lata, Kuba – 6 miesięcy.

Zostali połączeni gdy Kuba miał 3 miesiące. Od razu się dogadali. Jednak ich miłość trwała krótko. Kiedy Kuba zaczął dorastać, próbował przejąć hierarchię i pogryzł starszego samca. Właścicielka długo nie potrafiła ich połączyć. Zwróciła się do mnie z prośbą o pomoc. Stosowaliśmy wiele metod – łączenie w transporterze, na wybiegu, z kagańcem i bez. Niestety prędzej czy później szynszyle znów stawały się wobec siebie agresywne. Pod nieobecność właścicielki pewnego dnia szynszyle przedostały się do siebie i doszło do ponownego pogryzienia Franka, które trzeba było zszywać u lekarza weterynarii. Ponieważ właścicielka bardzo dużo czasu spędzała w pracy możliwość rozpoczynania łączenia z samego rana była bardzo utrudniona. Podobnie wygenerowanie kilku dni, które mogłaby spędzić w domu i poświęcić na łączenie szynszyli. Tym sposobem zwierzęta mieszkały w osobnych klatkach przez kilka miesięcy. Młodszy samiec, został w międzyczasie wykastrowany, z nadzieją iż zmniejszy to jego agresję. Bojąc się Kuby, Franek także zaczął przejawiać agresję wobec towarzysza. Zwierzęta z kagańcem na pysku potrafiły spędzić razem bardzo dużo czasu. Jednak bez niego natychmiast pojawiały się ataki. Zalecałam właścicielce kupno nowej klatki w celu zmiany terytorium dobrze znanego obu samcom, jednak ze względów finansowych nie zdecydowała się na to. Problem niespodziewanie zakończył się po tym jak przeprowadziła się do innego miasta i szynszyle zamieszkały w tej samej klatce w zupełnie innym miejscu. Pojawiło się zaledwie kilka zgrzytów na samym początku, lecz od tego czasu zgoda znów zapanowała między chłopakami. Od przeprowadzki minęły ponad 2 miesiące.



Osoby, które mają podobny problem z osobnikami, które były połączone, lecz na skutek dorastania i próby przejęcia hierarchii przez młodsze osobniki (szczególnie typowe dla samców w wieku 6-18 miesięcy) doszło między nimi do rozłamu, mogą próbować umieścić docelową klatkę w innym pomieszczeniu lub jeśli mają taką możliwość, wymienić ją na inną i dodatkowo zmienić jej umiejscowienie. Oczywiście jeśli wszystkie inne metody zawiodą.

3) Zosia i Tosia

     Tosia to mama miesięcznego malucha. Jeszcze gdy była w ciąży jej nowa właścicielka zwróciła się do mnie z prośbą o pomoc w opiece nad nią. Samica została adoptowana już w ciąży jako towarzyszka dla Zosi. Namawiałam właścicielkę na to, aby poczekała z łączeniem dopóki maluch nie skończy przynajmniej 2 miesięcy. Zdecydowała się ona jednak zrobić to miesiąc po porodzie a wybrana przez nią metoda łączenia na wybiegu zakończyła się poważnymi ranami u Tosi. Dodatkowa komplikacja w postaci utworzenia się ropnia w miejscu szycia pogorszyła stan zdrowia mamy.  

   

Po wygojeniu się rany, miesiąc później, zaleciłam łączenie w transporterze. Część kazałam wypchać kocem, jednak i tak pozostawało między nimi zbyt dużo przestrzeni. Całodzienne łączenie z chwilami lepszymi i gorszymi zostało przełożone na następny dzień. Właścicielka zdecydowała się założyć agresorce kaganiec i umieścić w transporterze. Po 4 godzinach, kiedy próby zaatakowania drugiej szynszyli ustały, przeniosła je do klatki. Po pewnym czasie zdjęła kaganiec, a zwierzęta nie wykazywały już żadnej agresji wobec siebie. Po 3 dniach do dwójki dołączył najmłodszy członek stada. Na wszelki wypadek dominantka została zaopatrzona w kaganiec, jednak wkrótce okazał się on być nieprzydatny, gdyż dziewczyny bardzo szybko się dogadały.

*Imiona szynszyli zostały zmienione

Tekst i zdjęcia autorstwa: Chinchilla Doctor – lek.wet. Katarzyna Trzeciak

Wszystkie komentarze

Zostaw odpowiedź